Strój na niedzielę

ORGANIZACJA: Miesiąc Fotografii w Krakowie
STRONA: photomonth.com
CZAS: maj – czerwiec 2013

ROLA: autorka działania fotograficznego i ekspozycji w ramach wystawy „Pogranicza mody” (kurator: Paweł Szypulski)

Strój na niedzielę

Pani Ewa na co dzień ubiera się odważniej, tylko do kościoła tak spokojnie – przed wejściem zdejmuje jeszcze z palców wielkie pierścionki, żeby ludzie nie gadali. Pan Stefan, w północnej Afryce budował fabrykę cementu – „pod klucz”, podobno dla Kadafiego. Wtedy ubierał się głównie na biało, dziś nadal lubi być elegancki, włosy zaczesuje w falę. Czy zgodzą się na zdjęcie? Ależ tak, bardzo chętnie.

Białe tło zrobione z reklamowego banera, pożyczony statyw, aparat i mała, przenośna fotograficzna drukarka. Jeszcze parasol, na wypadek deszczu. Wszystko razy trzy, bo działamy w trzech miejscach Krakowa  jednocześnie – na rynku Dębnickim, na Osiedlu 2. Pułku Lotniczego i pod Halą Targową. Kabel z prądem do drukarki podłączamy w aptece, w kwiaciarni i budce strażniczej. Farmaceutka, kwiaciarka i inspektor placu targowego pomagają nam, owszem, bardzo chętnie, choć przyglądają się z niedowierzaniem właściwym obcowaniu z sytuacją wysoce niecodzienną – czegoś takiego to jeszcze tu nie było. A my rozstawiamy nasze przenośne punkty fotograficzne i zapraszamy do zdjęcia.

– O, a co wy tu macie, jakaś promocja? – zagaduje mężczyzna, na oko koło sześćdziesiątki – Nie promocja, ale może pan sobie u nas zrobić zdjęcie – wydrukujemy na miejscu, weźmie sobie pan do domu. To nic nie kosztuje. A jeśli ma pan chęć, to pokażemy je na wystawie, która jest o mieszkańcach Krakowa, o tym jak są dziś ubrani – tłumaczę, a w odpowiedzi słyszę serdeczny śmiech. – Ja?! Na wystawę? Ja za stary już jestem! Proszę pani, od trzydziestu lat sobie zdjęcia nie zrobiłem. Ale jak taka okazja się trafiła, to niech będzie.

Staje na białym tle, prostuje się, poprawia kurtkę ze skaju. Pyta czy lepiej w czapce, czy bez. W końcu zdejmuje, grzebyczkiem przeczesuje włosy. – Dobrze jest, szefowo? Tak, jest świetnie. Wspólnie oglądamy jak zdjęcie się drukuje. – No, nie tak źle ze mną jeszcze! Ja żonkę przyślę do was, dobra? Pewnie, że tak.

Tegoroczne hasło Miesiąca Fotografii w Krakowie to „Szykuj się” – wystawy i wydarzenia krążą wokół tematu mody, rozumianej nie tylko jako wysublimowany haute cuture. Bo ubieranie się to przede wszystkim praktyka codzienna – w tym sensie moda jest stwarzana przez wszystkich, każdego dnia. Akcja „Strój na niedzielę” odbyła się po to, aby poznać i zobaczyć jej twórców – mieszkańców miasta, spotkanych przypadkiem na ulicy w niedzielę 12 maja. W trzech punktach Krakowa rozstawiliśmy na kilka godzin tymczasowe punkty fotograficzne, które wszystkim chętnym – bez wyjątku – oferowały wykonanie fotograficznego portretu. Gotowe zdjęcie na miejscu drukowaliśmy i wręczaliśmy sfotografowanej osobie. Chętni mogli wyrazić zgodę, aby ich fotografia stała się częścią wystawy, która pod hasłem Pogranicza mody prezentowana jest w krakowskiej galerii Bunkier Sztuki. Niemal wszyscy skorzystali z tej możliwości.

Do akcji chętnie dołączali się przechodnie idący po zakupy, do kościoła, na imieniny, na spacer z psem. Młodzi, starsi, w parach i pojedynczo, z rowerami, eleganccy lub „w piżamie prawie, tak tylko do sklepu”. Stawali przed obiektywem, każdy tak jak chciał – na baczność, w podskoku, z wafelkiem, zawadiacko lub z biodrem do przodu. Wybierali zdjęcia, a czekając na wydruk chwilę z nami rozmawiali.

Czyżyny to już prawie Huta. Wysokie bloki, między nimi pawilon handlowy, plac i kościół. Po jednej stronie osiedla kibicuje się Cracovii, po drugiej Wiśle. Pani Zofia panieńskie nazwisko miała Lorenz, więc do dziś mówią na nią Sofia – jak Loren. Ma biały żakiet, w czarne prążki, filmowy uśmiech i świetnie czuje się przed obiektywem. – Wdową jestem, może komuś jeszcze się spodobam? – zerka figlarnie na drukujące się zdjęcie, opowiada o córce w Szwecji. Ziemniak i Guziec znają się z osiedla, chodzili razem do szkoły. Rozjechali się za pracą po Europie, nie chcą tu wracać, są tylko przejazdem. Oliwia, Klaudia i Paweł mieli komunię rok temu – dziś świętują rocznicę. Pawłowi eleganckie spodnie dyndają nad kostkami, dziewczynki też się wyciągnęły, ale sukienki jeszcze dobre. Bożena przechodzi obok nas z siatkami pełnymi zakupów: – Mogę to odłożyć, żeby na zdjęciu było ładnie? Tu była na osiedlu taka fotografka świetna, robiła zdjęcia do dokumentów. Ja mam kłopoty z tarczycą, a ona mnie tak potrafiła ustawić, że miałam piękne rysy. Zapamiętałam to sobie i teraz zawsze się tak do zdjęć ustawiam. Czy zgadza się, aby zdjęcie było w galerii? – No, skoro to galeria przy rynku, to oczywiście.

Na Dębnikach spokojnie – choć tak blisko centrum Krakowa, atmosfera jak w małym miasteczku. Kamieniczki, nieczynna fontanna, puste ławki wokół, a powyżej – kościół. Igor stał na rynku, trzymał różę. Cały w jasnym dżinsie, śpiewa w zespole, który nazywa się tak jak on – Dobrobyt. Kalina wracała z pobliskiego basenu, pływa zawodowo, sfotografowała się z kostiumem kąpielowym. – Podpiszcie mnie na wystawie „syrena z Korony” – żartuje. Pani Krysia przyglądała się nam z oddali już od dłuższego czasu. Miała na sobie polarową bluzę w biało-czarne wzory i jako jedna z nielicznych wiedziała, gdzie jest Bunkier Sztuki. Przed obiektywem poprawiała włosy. – No, to jest prawdziwa Kryśka! – powiedziała na widok gotowego zdjęcia. Potem zachęcała innych przechodniów, aby również się sfotografowali. Przyszedł pan Stanisław. Ma 91 lat, parasol i garnitur w paski, bo niedziela to dzień święty i wypada być na elegancko. Stanął przed naszym obiektywem zachęcony przez sąsiadkę, która wcześniej upewniła się troskliwie, czy aby na pewno jest już po obiedzie. – Strój na niedzielę? – niedowierza Beata. – Ja to futerko tak tylko narzuciłam, wyszłam na chwilę, do sklepu. Żaden to niedzielny strój. Trzeba by przy Rynku, pań w rękawiczkach szukać, prawdziwych krakusek w kapeluszach. Ale jak już jestem, to chcę zdjęcie. Tylko coś szalonego bym zrobiła, żeby nie tak zwyczajnie, skoro to na wystawę.  

Pod Halą Targową można w niedzielę kupić wszystko – od mebli i butów, przez zegarki z kukułką, znaczki pocztowe i płyty, aż do starych gazetek erotycznych, zabawek z jajek-niespodzianek, po zardzewiałe kluczyki, gwoździki, stare zdjęcia. No i kwiaty, kosmetyki – panie z budki obok pożyczyły nam nożyczki, kilka razy pozowały do zdjęć. Fotografa jeszcze tu nie było, więc zamęt ruch był cały czas. Co chwila ktoś pyta za ile sprzedamy kabel, a za ile białe tło – bo tu się handluje. Dariusz jest w kapeluszu, z laseczką. Nosi peruwiańską kamizelkę. – Szkoda, że mojej dziewczyny akurat nie ma, bo ona też ma dziś strój peruwiański. Ładnie byśmy razem wyglądali. Zbigniew sprzedaje to, co wcześniej znajdzie. A potrafi znaleźć skarby, bo ludzie sami nie wiedzą, co wyrzucają. – Zdjęcia swojego nie mam, chętnie wezmę. A buziaka dostanę? Żart taki. Tu różni ludzie przychodzą, całe życie mają na twarzach i na rękach wypisane. Ja w więzieniu nigdy nie byłem, ale tu i tacy są, co zaczynają od początku.

Gdy zaczęło padać, mieliśmy za sobą dobrze ponad 100 spotkań i 105 zrobionych zdjęć – tyle, ile mogło zmieścić się na naszej ścianie w Bunkrze Sztuki. Prezentujemy wszystkie – bez wybierania, bo nie szukamy skrajności, nie tworzymy definicji. Nie ma jednego „stroju na niedzielę” – jest tyle, ilu niedzielnych przechodniów, a fotografia była pretekstem do tego, aby ich dostrzec, zatrzymać, zaprosić do rozmowy i współtworzenia niecodziennego projektu.

Projekt „Strój na niedzielę” odbył się w ramach 11. edycji festiwalu Miesiąc Fotografii w Krakowie. Zrealizowały go osoby, które odpowiedziały na otwarte zaproszenie – uczniowie, studenci, młodzi dorośli zainteresowani fotografią. Efekty można oglądać do 16 czerwca na wystawie Pogranicza mody, w galerii Bunkier Sztuki w Krakowie (Plac Szczepański 3a).

Koncepcja i opieka nad projektem: Agnieszka Pajączkowska

Współtwórcy projektu, autorzy zdjęć: Kacper Bąk, Betina Dorosz, Mariola Kucharzyk, Agnieszka Pajączkowska, Kinga Pinkstonowa, Krzysztof Sowa, Aleksandra Wabik, Katarzyna Wabik, Marta Wódz.
Wsparcie: Mateusz Piątkowski, Ines Szatan.